Dziś piekłam ciasta na swoje urodziny :)
Upiekłam "Panią Walewską" z nowego przepisu od sąsiadki.
Ale stwierdziłam, że jednak jedna blacha to może być za mało...
...więc zrobiłam jeszcze sernik na zimno z gruszkami :)
Miało być tylko jedno ciasto, jednak jutro będzie u mnie w domu sporo osób, które na pewno chętnie zjedzą po kawałku ciasta (żeby tylko jednym).
Za to ja po pracy jestem umówiona z mężem na spędzenie popołudnia razem, na zakupach :)
Mąż obiecał kupić mi nowe czarne szpilki oraz spodnie.
Przydało by mi się jeszcze kilka rzeczy, ale w sumie sukcesywnie można je dokupować powoli co jakiś miesiąc.
Poza tym czekam na telefony z banków, jeden z wynikami, a drugi z zaproszeniem na rozmowę.
I powiem sobie szczerze, że sama nie wiem czy chcę pracować w banku.
Niby tak, ale przerażają mnie te plany sprzedażowe i to, że nie poradzę sobie,
zwolnią mnie po miesiącu lub dwóch i zostanę w sumie z niczym.
No ale czekać do końca stażu w urzędzie z nadzieją, że ogłoszą konkurs specjalnie pode mnie też jakoś nie wchodzi w moim zamyśle na dobry pomysł.
I tak źle, i tak niedobrze.
Kończąc wywody, wracam do pozytywnego myślenia o jutrzejszym dniu.
Mam nadzieję, że miło będzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz