piątek, 8 listopada 2013

Brokułowe rolady


Jakiś czas temu zrobiłam dla męża szybki i bardzo smaczny obiad,
a pomysł znalazł się sam, bo miałam ugotowany brokuł :)


Brokuł posiekałam, dodałam pokrojoną cebulę cukrową, pomidory, twarożek wiejski, ser żółty i pokrojoną wędlinę, a do tego  rozkłócone jajko z odrobiną mleka i przyprawami (solą, pieprzem).
Taki farsz rozłożyłam na cieście francuskim i zawinęłam w rolady.


Roladki umieściłam w rozgrzanym piekarniku i upiekłam na złocisty kolor.


Tak prezentowały się po upieczeniu.


Do roladek zrobiłam sałatę lodową z pomidorami i oliwkami oraz sosem sałatkowym greckim.

Tak prezentował się nasz obiad i jeszcze lepiej smakował :)


Smacznego!

niedziela, 8 września 2013

Ogórki (pikle) w musztardzie

3 kg ogórków
obrać, pokroić w pikle lub plastry

Zalewa:

6 szkl. wody
3 szkl. cukru
1 szkl. octu 10%
5 łyżek musztardy chrzanowej Kamis
2 łyżki stołowe soli kuchennej

Do słoika włożyć:
3 ziela angielskie
3 ziarenka pieprzu
koper, liść laurowy, ogórki

Wszystko zalać gorącą zalewą , pasteryzować 5 minut.

Ogórki z ketchupem

Specjalnie dla Ivo :)

2 litry wody
1 szkl. octu
3 szkl. cukru
4 łyżki soli
16 łyżek ostrego ketchupu

ziele angielskie, liść laurowy, gorczyca, czosnek, pieprz ziarnisty, koper.

Ogórki przekroić wzdłuż, ułożyć w słowikach, włożyć przyprawy, zalać gorącą zalewą, odczekać 2 godziny i pasteryzować 5-10 min.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Kabaczkowe kubeczki

Póki sezon trwa trzeba się nim nacieszyć :)

Moja rodzinka ulubiła sobie kabaczkowe kubeczki.

Co jest potrzebne?

A to:
- spory kabaczek (cukinia)
- mięso mielone
- cebula,
- czosnek,
- pomidor
- papryka
- marchew
- natka pietruszki
- ser
- jajko
-przyprawy: czubryca, rozmaryn, sól, pieprz lub inne wg gustu

Składniki mogą się różnić według własnego uznania, może być bez marchwi lub papryki,
ja wrzucałam w sumie wszystko co miałam w kuchni :)

Przygotowanie:

Kabaczek kroimy na szerokie plastry - kawałki, łyżeczką wydrążamy środki, tak by powstał kubeczek z cienkim dnem. Uwaga miąższ z kabaczków zostawiamy ok 1/4 lub nawet 1/3 tego co wydrążyliśmy (najlepiej części bez pestek).


Przygotowanie farszu - cebulę kroimy, marchew ścieramy na tarce, paprykę kroimy w cienkie plasterki lub kostkę, podobnie pomidor, natkę i czosnek, kawałki wydrążonego miąższu również kroimy na mniejsze cząstki.

Na początek podsmażamy na patelni cebulę, potem dodajemy marchew i paprykę, jak się zeszklą to wrzucamy następnie mięso, podsmażamy aż mielone będzie się dzielić i wrzucamy do smażenia pozostałe warzywa (pomidory, kabaczek), pod koniec smażenia wrzucamy czosnek, natkę pietruszki i doprawiamy ziołami według gustu i smaku :)
 

Farszem napełniamy kubeczki z kabaczka (cukinii).


Układamy na blaszce lekko posmarowanej olejem/oliwą.
Skłócamy jajko z jogurtem (śmietaną) oraz przyprawami (pieprz, vegeta, itd) i takim powstałym sosem polewamy farsz w kubeczkach.

Kubeczki zapiekamy w piekarniku aż kabaczek zmięknie (sprawdzam widelcem z boku czy można go wbić czy jeszcze jest mocno twarde) lub też do czasu aż farsz z góry się zarumieni. Na każdy kubeczek kładę plaster pomidora i posypuję je startym serem, podpiekam aż ser się rozpuści.



Zdjęć efektu końcowego nie mam, nie zdążyłam zrobić ;)

Smacznego!


środa, 8 maja 2013

Myślę...

Oj zaniedbałam moje blogi bardzo.

Praca pożera mnie w całości i nie chce oddać mi mojego wolnego czasu :(

Trudno.

Mąż znów na szkoleniu.
Wróci w piątek i tej myśli trzymam się cały tydzień - byle do piątku.

Myślę już o tym co by mu pysznego zrobić do jedzenia, choć moja mama mnie zmiotła i ciężko będzie ją pobić, ponieważ ona zrobi a jakże pyszną zupę szczawiową z jajeczkiem, za którą i tato, i ja i też mój mąż da się pokroić, taka pycha jest!

No i idąc tym tropem pomyślałam, że do zupy szczawiowej może zrobić coś z ciastem francuskim, 
coś szybkiego i sycącego, np pierś z kurczaka w cieście francuskim?
Musi być szybkie i efektowne, bo tak lubię a do tego pewnie z pracy wyjdę późno i będę miała mało czasu. 
A żeby nie przedobrzyć, to sałaty nie będę już robić i od razu wyczaruję jakiś deser :)

Oj mam o czym myśleć, a czasu tak mało.
Idę wieszać pranie i do łóżka, bo jutro znów do tej upiornej roboty.
Kurczę za bardzo się wczuwam i przejmuję, jak tak dalej będzie to ta praca mnie zje :(


niedziela, 24 marca 2013

Zapraszam na latte


Śpieszę się pochwalić moim samodzielnie wykonanym latte.


Sprawcą tego zamieszania nie jest wcale nowy piękny ekspres a zwykła aluminiowa kawiarka :)

I zakupiony w grudniu rossmannie na promocji spieniacz do mleka za jedyne 4zł  :)


I jak wyszło mi pierwsze samodzielne latte? 
Pianka jest, warstwy są, więc chyba jest ok. 
W smaku przepyszne i piłabym takie coś non stop gdyby nie moje uczulenie na mleko :(
Może kiedyś spróbuję z mlekiem sojowym :)


I mój ostatni ulubieniec w łazience:


Uwielbiam, pachnie obłędnie i co lepsze zapach zostaje na skórze, może nie zbyt długo, ale wystarczająco aby kładąc się do łóżka ten zapach mi towarzyszył na dobranoc :)

poniedziałek, 18 marca 2013

ciasta urodzinowe

Dziś piekłam ciasta na swoje urodziny :)

Upiekłam "Panią Walewską" z nowego przepisu od sąsiadki.

 Ale stwierdziłam, że jednak jedna blacha to może być za mało...

...więc zrobiłam jeszcze sernik na zimno z gruszkami :)


Miało być tylko jedno ciasto, jednak jutro będzie u mnie w domu sporo osób, które na pewno chętnie zjedzą po kawałku ciasta (żeby tylko jednym).

Za to ja po pracy jestem umówiona z mężem na spędzenie popołudnia razem, na zakupach :)
Mąż obiecał kupić mi nowe czarne szpilki oraz spodnie.
Przydało by mi się jeszcze kilka rzeczy, ale w sumie sukcesywnie można je dokupować powoli co jakiś miesiąc.

Poza tym czekam na telefony z banków, jeden z wynikami, a drugi z zaproszeniem na rozmowę.
I powiem sobie szczerze, że sama nie wiem czy chcę pracować w banku. 
Niby tak, ale przerażają mnie te plany sprzedażowe i to, że nie poradzę sobie, 
zwolnią mnie po miesiącu lub dwóch i zostanę w sumie z niczym.
No ale czekać do końca stażu w urzędzie z nadzieją, że ogłoszą konkurs specjalnie pode mnie też jakoś nie wchodzi w moim zamyśle na dobry pomysł.

I tak źle, i tak niedobrze.

Kończąc wywody, wracam do pozytywnego myślenia o jutrzejszym dniu.
Mam nadzieję, że miło będzie :)


piątek, 8 marca 2013

Tarta Caprio

Postanowiłam podzielić się z Wami moim autorskim przepisem na tartę z surimi i ananasem :)

Przepis prosty i szybki a za to efektowny - czyli tak jak lubię :)

Składniki:
- opakowanie ciasta francuskiego ( najlepiej chłodzone nie mrożone, ja miałam z Tesco)
- paluszki surimi,
- puszka ananasa (jak ktoś chce może być też świeży)
- ser żółty (wg uznania u mnie starczyło pół kostki kupionej w tesco w opakowaniu za jakieś 4,5zł),
- cebula
- 1/4 sera pleśniowego (niekoniecznie)
- masło
- mała śmietana 18% (lub 30%)
- jajko,
- przyprawy (sól, pieprz, zioła prowansalskie lub wg uznania)
- opcjonalnie można dodać: por/pieczarki/czerwoną lub żółtą paprykę

Wykonanie
Ciasto francuskie wyłożyć w blasze od tarty  , brzegi obcinając i tnąc na paski aby później zrobić szachownicę na wierzchu. Ciasto podpiec w piekarniku.
Ananas pokroić w cząstki,  surimi pokroić w cząstki,  cebulę pokroić w kostkę i zeszklić na maśle (podobnie pieczarki).
Ser żółty starkować na grubych oczkach. 
Jajko  i śmietanę skłócić ze sobą, dokładanie wymieszać na jednolitą masę , dodać przyprawy do smaku i żółty ser.
W misce mieszamy ananas, surimi, zeszkloną cebulę i inne dodatki, zalewamy  śmietaną z jajem i  serem.
Mieszamy dokładnie, rozkładamy na podpieczonym cieście francuskim, układamy szachownicę z pokrojonej w paski reszty ciasta francuskiego, a w  "puste pola szachownicy" układamy małe plasterki dowolnego sera pleśniowego.  Zapiec w piekarniku w temp ok 180 - 200 st. C.

EFEKT:


SMACZNEGO!!!


P.S. Można jeść z sosem pomidorowym lub jogurtowym dla wzmocnienia delikatnego smaku tarty. Napiszcie czy Wam smakowało jak wypróbujecie?

czwartek, 28 lutego 2013

Sałata z avocado i serem pleśniowym

Przepiśnik, który dostałam razem z wędrującą książką, zmotywował mnie do zapisania w nim oraz podzielenia się z Wami prostą, ale bardzo smaczną i efektowną sałatką, którą można zrobić w parę minut.



Składniki:
- opakowanie mixu sałat (np. z biedronki) lub sałata lodowa,
- mała papryka czerwona i żółta,
- avocado,
- różowe winogrona,
- ser pleśniowy ( ja miałam z ziołami)
- opcjonalnie owoce tropikalne z puszki,
- sos winegret ( oraz sos balsamiczny o ile ktoś taki posiada )



Wykonanie:     
Sałatę myjemy, rwiemy na mniejsze kawałki, papryki myjemy, czyścimy, kroimy w krótkie paseczki,
winogrona myjemy, jeśli są duże  kroimy na cząstki, podobnie z owocami tropikalnymi. 
Avocado obieramy. Ser pleśniowy kroimy na cienkie i nieduże kawałki.
 W półmisku układamy: sałatę, paprykę, winogrona , pokrojone avocado ( mogą być plasterki), następnie polewamy wszystko sosem winegret ( ja miałam taki z paczki), potem kolejno układamy  na sałatce owoce tropikalne i ser pleśniowy. 
Całość można z góry polać   i udekorować sosem balsamicznym, który nada bardziej intensywny smak.
 Do sałatki pasują grzanki z bagietki z masełkiem ziołowym.
Co ważne avocado nie lubi długo leżeć więc najlepiej jeśli przyrządzamy sałatkę na pół godziny przed podaniem.


Smacznego!

wtorek, 26 lutego 2013

Paczuszkowo

Długo nic nie pisałam, ale nie miałam czasu.
Odzyskuje go obecnie :)
A dziś przybywam z paczuszkami, które dostałam wczoraj :)


W jednej był zakupiony na allegro kardigan.

W drugiej wygrana z Candy u Ivo hweavingcraft.blogspot.com 
czyli wędrująca książka z dodatkową niespodzianką samodzielnie przez nią wykonaną:


Niespodzianką był ten o to piękny przepiśnik, który skradł moje serce i już niedługo będę w nim pisać swoje najlepsze przepisy na ulubione dania, ciasta i desery ( oraz naleweczki) :)

Tak przepiśnik wygląda w środku, a także długi wpis w książce - po przeczytaniu znajdzie się tam i mój :)
Mam nadzieję, że znajdę chwilę wolnego czasu aby przeczytać książkę jednym tchem, bo z tego co pisały inne blogerki z podróży tej książki, to potrzebuję na nią wolnego weekendu :)

Następnie i ja wezmę się do pracy, zorganizuję rozdanie z tą książką oraz dołączę do niej coś hand made o ile mi się to uda :)

czwartek, 7 lutego 2013

Paczuszka z FM

Dotarła do mnie pierwsza paczuszka z FM.
A w niej:
  Płyny do czyszczenia fug,
Odtłuszczacz (bardzo dobry i wydajny),
Mineralne sypkie cienie do powiek (shiny),
Próbki perfumowanych balsamów (zapachy 23, 33 i 81),
oraz katalogi i próbki dwóch zapachów damskich.


Paczuszka skromna jak na początek, ale miałam mało czasu na zrobienie zamówienia i trochę zamówiłam dla siebie, kuzynki i jeszcze jednej kobietki.

Będziemy z kuzynką testować cienie w sobotę, mi podoba się mój odcień Vintage gold, trochę wygląda jak srebro, ale na powiecie tworzy złoto-brązowy kolor złamany szarością i bardzo błyszczący dzięki drobinom, to idealny cień dla sroczek :)

Osobiście chcę jeszcze sprawdzić matowe cienie, bo wiadomo raczej do pracy malować się dyskretniejszymi cieniami niż takie błyszczące. Te zostawiam sobie na wyjścia prywatne i inne okazje, a do pracy stawiam na cielisty cień, maskarę i odrobinę różu (oczywiście trochę pudru do zatuszowania powstańców).

Kolejną paczuszkę zamawiam w piątek, bo mam sporo zamówionej chemii.
Widzę, że dużo kobiet kupuje FM for Home mimo delikatnie wyższych cen niż w drogerii, choć wcale się nie dziwię, są wydajniejsze, ładnie pachną i na prawdę dobrze czyszczą. 
Ja mam zamiar wypróbować odplamiacz, który podobno lepiej wywabia niż Vanish i jest wydajniejszy - sprawdzimy, zobaczymy, ocenimy :-P

czwartek, 24 stycznia 2013

FM Perfumy, Make-up, Home...

W ferworze nauki i czytania kolejnych mądrych książek, odczuwaniu wiatru hulającego w moim portfelu i wizji otrzymania pierwszego stypendium w PUP w połowie marca wpadłam na myśl na wznowienie współpracy z FM Group.

Nie będę przedstawiam historii firmy ani oferty, bo wujek Google pomoże :)

Od roku nie miałam styczności z produktami ani nowościami tej firmy. 
Najzwyczajniej w świecie brakowało mi czasu na zajęcie się dystrybucją kosmetyków, bo miałam na głowie inne bardzo ważne sprawy m.in. 2 obrony, wesela, własny ślub, szukanie pracy i praktyki.





Co mnie skłoniło oprócz braku kieszonkowego na waciki i wizji pierwszej pensji dopiero w połowie marca?
A  właśnie pytania u męża w pracy czy nadal się tym zajmuję, czy bym nie zamówiła, a czy nie mam próbki itd., poza tym nie chcę stracić członkostwa, bo mam dla siebie produkty w atrakcyjnych cenach.



Nie będę przytaczać swojej czy innych opinii - na wizażu jest ich sporo - http://wizaz.pl/kosmetyki/producent.php?prod=2399&next=51

FM ma ciekawą ofertę, ceny nawet przystępne, perfumy trwałe. Skoro ludzie sami się pytają czemu nie spróbować. Kosztuje mnie to w sumie trochę czasu i załatwienie nowych katalogów, które mam w wersji PDF (chętne osoby pisać)


Mam nadzieję, że ruszę z tym na tyle, że będę miała na swoje upragnione must-have błotka oraz inne naturalne i moje marzenie, a jakże kosztowne - olejek Khadi.

Teraz ogarniam co nowego weszło w przerwach między czytaniem bardzo mądrego rozporządzenie ministra, a bardzo mądrą książką. 

Gdyby ktoś był zainteresowany produktami FM lub ich kupnem zapraszam!!!

piątek, 11 stycznia 2013

Rosyjskie kremy z jonami srebra

Na fali zadowolenia z rosyjskiego szarego mydła zaczęłam przeszukiwać internet w poszukiwaniu innych rosyjskich cudów pielęgnacyjnych. Tym sposobem natknęłam się na sklep internetowy i promocje :)

Zdecydowałam się wypróbować dwa kremy do twarzy z jonami srebra.
 Jeden odmładzający - tak wiem dopiero ćwierćwiecze, ale po opisie kremu bardziej wnioskowałam, że ma działanie oczyszczające, regenerujące i nawilżająco-odżywcze niż odmładzające.
Drugi do cery tłustej - mam cerę mieszaną, jednak opis zachęcił mnie.

Oba kremy zakupiłam w promocyjnej cenie po 10zł/50ml + 6 zł koszt przesyłki.

Jeden minus na paczkę dość długo czekałam, bo ktoś zrobił ze mnie Kowalską. No cóż moje obecne nazwisko jest na K ale jest o wiele dłuższe...

Kremy wypróbowane, nie uczuliły, mają lekką konsystencję i całkiem niezłe składy, ale ocenię dopiero jak zużyję :-)

Domowy likier krówkowo-orzechowy


W sobotę będziemy drugi razy przyjmować gości na naszym pięterku, pierwszy raz gościliśmy braci męża i przyjaciela w sylwestra, teraz pora na kuzynkę z mężem i Paulinką :)

Na tą okazję przygotowałam już pyszny likier krówkowo - orzechowy.


Przepis banalnie prosty:
- 1 puszka masy kajmakowej/krówkowej 
( ja miałam z biedronki, może być smakowa)
- 0,25 l. wódki Soplica Orzech Laskowy (jak na zdjęciu)
- trochę przegotowanej wody.

Masę toffi z puszki wyjmujemy do wysokiego naczynia, miksujemy na wolnych/średnich obrotach i powoli dodajemy alkohol. miksujemy tak długo aż krówka połączy się z wódka. Osoby, które lubią delikatniejsze likiery bez mocnej alkoholowej nuty, mogą tak jak ja dodać przegotowaną wodę (o temp. pokojowej najlepiej), likier będzie wtedy bardziej wodnisty i delikatniejszy w smaku.

Dziś po długim spacerze i wizycie w urzędach odnośnie stażu i wyrobienia nowego prawa jazdy relaksuję się przy kawie podanej w pięknej filiżance.



Potem pomyślę nad ciastem. Może zrobię coś na bazie królewskiego, a może standardowo jabłecznik?

wtorek, 8 stycznia 2013

"Żona godna zaufania"

Ostatnimi czasy przeczytałam kolejną książkę z kolekcji "prezentów zamiast kwiatów".

Razem z mężem prosiliśmy aby goście przynosili nam książki zamiast kwiatów i uważam, że była to dobra decyzja. 

Uwielbiam czytać, a mąż powoli wciąga się w czytanie książek wieczorami.

Ta książka ma nieco intrygujący tytuł i czytało się ją przyjemnie, jednak porywu serca w moim przypadku nie było.


Książka z ciekawą fabułą, lekko zawiłą i przesiąkniętą pożądaniem.
Co więcej napisać, nie wiem, nie umiem pisać recenzji. 
Podobało mi się w niej, że do końca nie wiedziało się jaki będzie finał, a i same zwroty akcji były ciekawe. Fabuła mroczna, nawet można rzec brudna, opisy obskurnych domów w wielkich miastach i jednocześnie pięknych kobiet i pięknej posiadłości.
 W tej książce praktycznie każdy bohater skrywa mroczną przeszłość.

Włosomania

Jakiś czas temu zaraziłam się od innych blogowiczek tematem pielęgnacji włosów.

Zaraziłam się i zaczęłam próbować. 

Na początek w listopadzie, co jakiś czas nakładałam maskę z siemienia lnianego, lecz w grudniu po pomalowaniu kłaczków, doznałam olśnienia włosowego. Powód prosty - włosy po malowaniu miały ładny kolor, ale były zniszczone. 

Zaczęłam kombinować i próbować.
Na początek oprócz maski z siemienia zaczęłam olejować włosy i metodą prób i błędów doszłam do wniosku, że najlepsze oleje dla moich włosów to oliwa z oliwek i olej łopianowy, aczkolwiek marzy mi się olejek Khadi.

Po olejowaniu nastał czas na próby maskowe, zmianę szamponu i odżywki.
Zmieniłam szampon na delikatny bez SLS , a odżywkę na inną bez silikonów.
Zaczęłam robić raz w tygodniu maskę z drożdży i jogurtu, przestałam spać w suchych włosach i regularnie wcieram w skalp różne ziołowe wcierki. 
I jeszcze jak pamiętam to piję pokrzywę - zapowiada się drugie uzależnienie po koperku.

Efekty po miesiącu starań bardzo mi sie podobają.
Włoski są mocniejsze, znacznie mniej wypada, wydają się grubsze i urosły co w moim wypadku przyrost
 1,2 cm w ciągu miesiąca to ogromny sukces, a poza tym pojawiły się tzw. baby hair.
Na pewno póki będzie mi starczać czasu będę poświęcać go na włosomanię :-)

Efekty pokazywałam na innym blogu
Tu porównanie przed i po miesiącu wzmożonej pielęgnacji.

A tak wyglądają obecnie :)


Zima wróciła!


Ostatnio troszkę rozchorowałam się i gdy dziś wróciłam do domu z urzędniczej bieganiny położyłam się pod ciepły kocyk.

Pospałam sobie może godzinę, może więcej.
Nawet coś mi się śniło ładnego :)

Położyłam się w zwykły zimny szarobury dzień, a gdy obudziłam się za oknem ujrzałam o taki piękny widok:



Pięknie napadało śniegu na Warmii w ciągu może 2 godzin prawda?

Od razu uśmiech na twarzy, bo widok iście niebiański.
Mam tylko nadzieję, że zostanie z nami na dłużej niż parę godzin i od razu nie będzie po nim śladu w postaci pięknego wspomnienia i chlapy moczącej nogi...


niedziela, 6 stycznia 2013

Podstawki w tulipany


W szufladzie u mamy znalazłam zwykłe korkowe podstawki pod szklanki 

sztuk 4.


Postanowiłam zmienić je i rozweselić. Pomalowałam podstawki na biało dwa razy, aby zalać dziurki w korku.

Wybrałam motyw tulipanów, bo pogada za oknem już nie zimowa i już powoli zaczynam myśleć o wiośnie, kwitnących przebiśniegach, krokusach, narcyzach, żonkilach i właśnie najbardziej wiosennych tulipanach. 


Tulipany uwielbiam gdy pięknie kwitną w ogrodzie, ale już niekoniecznie lubię wstawiać je do wazonu. 

W takim razie wiosenny nastrój zapewnię sobie podkładkami  w piękne czerwone kwiaty, a żywe tulipany będą szczęśliwie rosnąć w ogrodzie. 
A na wiosenny stół postawię doniczkę z żywym hiacyntem, przecież nie będzie się męczył ucięty w wodzie. 




Przepraszam za odblask lampy, mam nadzieję że się podobają.

środa, 2 stycznia 2013

Postanowienia noworoczne

Do postanowień noworocznych podchodzę sceptycznie, a raczej podchodziłam. 
Tyle razy sobie mówiłam w tym roku zrobię to, zrobię tamto, pojadę tu, pójdę tam, przeczytam, nauczę, zadbam itd... i w sumie dużo nie zrobiłam.

W tamtym roku pierwszy raz spisałam sobie najważniejsze postanowienia :
1. Obronię mgr na obu kierunkach, nie zrezygnuję przed samym finiszem!
Było bardzo ciężko, bardzo, bardzo ciężko. Nie raz chodziłam na rzęsach, z duszą na ramieniu i potwornym stresie. Włosy wypadały garściami, ale udało się. Obroniłam oba kierunki.
2. Drugie postanowienie było związane z życiem prywatnym i te też zostało spełnione.
3. Ostatnim postanowieniem było znaleźć pracę i tego niestety nie udało mi się spełnić, choć bardzo się starałam i jedynym efektem tego jest staż z urzędu pracy.

W tym roku też spisałam postanowienia noworoczne. 
Jest ich o wiele więcej niż w tamtym roku. 
Dotyczą głównie kariery, dalszej nauki, ale też zdrowia i dbania o siebie, 
bo w tych kwestiach czuję braki.

Co ważne nie zostawiłam kartki gdzieś głęboko w szufladzie. Spisałam je w moim kalendarzu.

I już wczoraj zrobiłam pierwszy krok oraz wypełniłam jedno z postanowień - zapisałam się na weekendową praktykę z wyceny nieruchomości.
 Mam nadzieję, że będzie to dobry krok, otwierający mi nowe możliwości zawodowe.


Oby to był dobry rok, nie gorszy od 2012...

wtorek, 1 stycznia 2013

Podstawki w róże


Ostatnio miałam trochę czasu na zabawę w Decoupage i wyciągnęłam z czeluści szuflady podstawki pod szklanki z promocyjnych opakowań herbat.



Pierwsze co zrobiłam to zmatowiłam powierzchnię papierem ściernym i zamalowałam podstawki białą farbą.


Następnie wybrałam motyw...


i dopasowałam go do podkładek.


Klejenie.


Papierem ściernym ścięłam nadmiar serwetki na brzegach i uzyskałam idealnie równe brzegi.


Brzegi jednej podkładki ozdobiłam złotkiem (zakupionym w sklepie malarskim za 5zł, a mega wydajnym)


Drugą podkładkę potraktowałam brązową farbą.


Pora na lakierowanie. 

Po nałożeniu pierwszej warstwy lakieru doszłam do wniosku, że okrągłej podkładce czegoś brakuje i postanowiłam wycieniować tło na złamany brązem róż.

Schnięcie. 


Efekt końcowy:



Romantyczne podkładki w róże idealnie pasują na babskie pogaduszki przy herbacie lub soku zrobionym z malin z własnego ogrodu.